A co jak się nie uda?
Marta 13 lat
Marta pojawia się u nas ZMUSZONA przez rodziców. Dosłownie. Wcale nie chciała się z nami spotkać. „I tak jest ze wszystkim” – twierdzi tata.
Co wspólnie zrealizowaliśmy? Trochę trwało zanim dobiliśmy się do źródeł oporu, ale udało się! Wymyślamy strategię zaradczą. Co w wolnym czasie robi Marta? Gra na fortepianie…a raczej grała, bo przestała, a ponoć jest całkiem niezła. Mobilizujemy ją do powrotu, wdrażamy wspólnie skonstruowany system motywacyjny, wspomagamy się harmonogramem. Marta staje się bardziej zorganizowana. Diagnoza pokazuje min. uzdolnienia językowe – zaproponowane przez nas aplikacje na smartphone uatrakcyjniają rozwijanie się na tej płaszczyźnie, w planach native speaker, a potem daleki zagraniczny wyjazd dla sprawdzenia swoich umiejętności w praktyce – nie ma to jak własny, silnie uzasadniony cel. Motywacja wewnętrzna sięgnęła zenitu. Zajęcia w grupie, przynależność wzmacniają Marty pewność siebie. Obserwowanie jak inni radzą sobie z popełnianiem błędów ośmiela naszą trzynastolatkę do prób…no i błędów. Martwienie się na zapas odchodzi powoli w cień.
Z czym mierzyła się Marta? – Marta niechętnie podejmowała ryzyko, strach przed porażką i innymi ewentualnymi negatywnymi konsekwencjami skutecznie zniechęcał ją do prób. W imię powiedzionka “lepiej spróbować i żałować, niż żałować, że się nie spróbowało” – zachęcamy Martę do przełamywania się, do wychodzenia ze strefy komfortu. Wspieramy w mierzeniu się z konsekwencjami własnych wyborów. Marta zaczyna dostrzegać przewagę zalet nowych przedsięwzięć nad ewentualnymi negatywnymi odczuciami.